Literatura, tak jak każda z dziedzin życia opiera się na okresowych trendach. Niektóre tematy regularnie powracają, inne znikają po sezonie. Gdy niespełna dwa lata temu zaczęła się fascynacja mitologią słowiańską, kręgi literackie skłaniały się ku wersji, że będzie to jeden z tych krótkich, przemijających zachwytów. Jak widać, rodzimy rynek książki jeszcze nie nasycił się tą tematyką – na szczęście.

Mocno kibicuję, by chociaż w takiej okrojonej i czasami mocno naciąganej formie, przemycać legendy i podania, których pochodzenie ściśle związane z terenem, jaki zamieszkujemy. Mam świadomość, jak wiele kontrowersji wzbudza przenoszenie tych charakterystycznych elementów do współczesnego świata. Czasami daje się odczuć, że sami autorzy nie bardzo wiedzą, do czego tak naprawdę się odnoszą.

Czy miałam jakieś oczekiwania wobec „Legendy ludowej” będącej pierwszym tomem serii „Cuda wianki”? Żadnych. Wiedziałam tylko, że Wydawnictwo Initium pod szyldem którego Karolina Derkacz wydaje swoją książkę, jeszcze nigdy do tej pory mnie nie zawiodło. A trochę ich kryminałów przewinęło się przez moje ręce. Czy swoją propozycją fantasy udało im się podbić moje literackie serce?

Chociaż tytuł liczy blisko 650 stron, jego lektura upłynęła mi nad wyraz szybko. Nie ukrywam, że w książkach, które mają mi zapewnić odskocznię, bardzo cenię sobie cięte, ironiczne poczucie humoru. I tego u Karoliny Derkacz mi nie zabrakło. Im bardziej zagłębiałam się w lekturze, tym mocniej kojarzyła mi się z serią Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu. Trafne spostrzeżenia dotyczące lokalnej społeczności okraszone dowcipem, piętnujące wady i przywary. Wszystko to obudowane nutą tajemniczości i licznymi odniesieniami do wiejskich wierzeń.

Wisłowiec wyróżnia się na tle innych wsi. To tu granica między wiarą w Boga, a zabobonem zupełnie się zatarła. Wszystko toczy się według określonego, powolnego rytmu do czasu, aż jedna z zamieszkujących wieś kobiet nie zostaje zaatakowana. Wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że za niecnym czynem stoi wilkołak. To wydarzenie, odciska piętno na spokojnej dotąd miejscowości. Na jaw wychodzą liczne, żywe przesądy. Wszystko podszyte jest absurdem. Sytuacyjny komizm trochę nie pozwala mi na patrzenie na tę pozycję, jako na klasyczny tytuł „z gatunku”. Ale czy wszystko musi się mieścić na dobrą sprawę, w bliżej nieokreślony ramach?

„Legenda ludowa” to pozycja, która pozwala przy sobie odpocząć. Odrywa myśli od przyziemnych spraw i zabiera czytelnika do świata, który chociaż tak znajomy, jest zupełnie nieoczywisty. Nie jest to jednak tytuł, w którym warto by się doszukiwać rzetelnych informacji. I w założeniu nie taki ma być. Autorka zainspirowała się tym wszystkim, co wciąż czasami ma miejsce na polskich wsiach. Chociaż w obecnych czasach nikt tu już nie wierzy w wilkołaki, to jednak wiele z przesądów wciąż funkcjonuje w świadomości mieszkańców. Do mnie ten element ludowości naprawdę przemawia, a godziny spędzone z książką wciąż wspominam z uśmiechem na twarzy. Szczerze liczę na to, że w niedługim czasie pojawi się kontynuacja tej historii, bo życie (i legendy) stawiają przed autorką liczne możliwości. Kolejny raz propozycja od wspomnianego wydawnictwa mnie nie zawiodła.

zrecenzowała Mariola Mazur Książkosztuka

Karolina Derkacz: „Legenda ludowa”, Wydawnictwo Initium , 2022 r., ISBN: 9788366328952