Ciocia Róża musiała wyjechać na dwa dni do Wrocławia, żeby załatwić jakieś pilne sprawy. Joasia nastawiła budzik na szóstą rano. Musiała wstać wcześniej, bo trzeba było ściągnąć dzieci z łóżek, ubrać je, przygotować śniadanie i zabrać ze sobą do redakcji.

Dobrze, że miała wyrozumiałego szefa, bo bliźniaki jechały do pracy nie pierwszy raz. Ostatnio kolega zabrał je nawet do drukarni, żeby zobaczyły, jak się przygotowuje gazetę.

– Pobudka! – woła Asia od drzwi.

Na razie brak reakcji. Maja śpi wtulona w wielkiego misia, a Maciek, jak zwykle z głową na kołdrze, a nogami na poduszce.

Joanna wkracza do akcji zdecydowanie i po chwili dziewczynka się ubiera. Maciek marudzi jeszcze w łazience.

– Mamo, mydło mi uciekło.

– To je złap.

– Ale wpadło za pralkę.

– To weź drugie z szafki.

– Zielone czy różowe?

– Wszystko jedno.

– Ale nie mogę się zdecydować.

– To weź różowe.

– Dobra, to biorę zielone. Mamo, coś mi się wysypało.

Pełna niedobrych przeczuć Joanna wpada do łazienki. Oczywiście cała podłoga jest wypudrowana jej najnowszym kosmetykiem.

– Dlaczego wziąłeś to pudełko?

– Wcale nie brałem, tylko spadło, jak wyjmowałem mydło.

Joanna przewraca oczami i biegnie do kuchni, gdzie nic nie słychać i to też jest niepokojące. Na szczęście Maja spokojnie zajada rogalika z marmoladą. Właściwiej byłoby powiedzieć – zajada rogalika, bo całą marmoladę ma już na bluzce.

– Ojej, moja bluzka z misiem. Ten dżem jest okropnie śliski.

Asia niesie już czystą bluzkę.

– Ale ja chcę z misiem.

– Właśnie ja upaprałaś.

– To włożę tę z kokardkami.

– Kochanie, włożysz te, którą ci przyniosłam, bo nie mam już czasu na prasowanie.

W przedpokoju Maciek usiłuje się ubrać.

– Mamo, ja mam dwa lewe buty.

Za chwilę dołącza Maja.

– Ja nie chcę szalika, bo się w nim upiekę.

– Musisz owinąć szyję, bo znowu kaszlesz. Szalik jest cienki i na pewno nie będzie ci gorąco, a Maciek ma wybór: pójdzie w papuciach albo w lewych butach. I zrobicie to natychmiast.

Dzieci wiedziały, że kiedy mama mówi tak stanowczo, to już nie ma żartów i trzeba przestać marudzić.

„Tyle się dzieje” Anna Markiewicz Wydawnictwo Stapis


O książce


Kto z nas nie marzy o stabilizacji, a nawet rutynie, które dają poczucie bezpieczeństwa w niepewnym świecie? Ale los pisze własne scenariusze i wcale nie uzgadnia ich z nami. Taka też jest codzienność bohaterów powieści Anny Markiewicz. Kadry z ich życia przepełnione są uczuciami i emocjami, które wszyscy doskonale znamy: lękiem, radością, rozczarowaniem, nadzieją, żalem, miłością… To rozsypane puzzle, które czekają na ułożenie. Nikt nie dołączył do nich instrukcji ani końcowego wzoru. Bohaterowie, jak i my w naszym życiu, kierują się sercem i rozumem, często zdając się na los. Każdy z nich, zapytany o to, co słychać, może szczerze odpowiedzieć: „Tyle się dzieje…”

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.