Poznałam ją w 1996 roku. Ulica Wiejska, kultowa księgarnia Czytelnik pękała w szwach. Każdy chciał choćby z daleka zobaczyć Mistrza. Trwało spotkanie wokół wywiadu-rzeki: „Co dalej Panie Mrożek” (Jacek Żakowski wyd. Iskry). Stała w tłumie nieco zagubiona, z daleka, ale nie odrywała od niego wzroku. Jakby chroniąc go tym spojrzeniem. Krótka wymiana zdań: moja uwaga, że ma otwarty plecak, kilka wymienionych uprzejmości. Zauważyłam przy tym, że jest taka niska. Czyli istnieją kobiety niższe niż ja! Razem wyglądali uroczo! A dzisiaj, dzięki korespondencji i wspomnieniom zebranym w książce „Przylepka i Potwór” (WL), wkraczam w ich świat.

 Susana Osorio-Mrożek i Sławomir Mrożek. Para odległych geograficznie ludzi, których literatura, teatr i los połączyły w dalekim Meksyku. Ona malutka, ciemna, on wysoki „człowiek brzytwa”, jej „Gary Cooper”. Uśmiechnął się. Przepadła. Najwyraźniej z wzajemnością. Miała być jego tłumaczką, została niemal od razu kochanką, przyjaciółką.

 Trzy tygodnie minęły szybko. Przyjaźń i miłość zostały na zawsze. Jesteśmy świadkami burzliwej, wartkiej ale cały czas przesyconej szacunkiem i czułością ewolucji ich związku. Odkrywamy ich intymny świat i odrębny, tajemny język. Oglądamy kolejne kartki z jednorożcami, jednym z ich swoistych symboli, czytamy o tęsknocie, pokrewieństwie duchowym i bliskości, którą czuli mimo oddalenia. Wzajemne odpychanie i przyciąganie magnetycznych osobowości. Susana – bardzo nowoczesna, odważna, ambitna, samodzielna i Sławomir, w skomplikowanych relacjach, depresyjny, introwertyczny, zmienny: szanowali swoją potrzebę wolności, choć koniec końców stworzyli wspólną przystań.

 Mimo świadomości happy endu lektura wciąga. Listy są piękne, bardzo osobiste, wypełnione mocną, kulturalną malaturą. Prowokują do własnych poszukiwań.

 Dzisiaj, w czasach krótkich, wirtualnych wiadomości, nie przykładamy wagi do istoty słów. Pragniemy szybkich odpowiedzi. Jesteśmy niecierpliwi, a przekaz nienamacalny. Czy zostanie po nas jakaś historia?

 Cieszy mnie, że Susana wpuściła nas do sekretnego świata Mrożków. Być może obserwujemy koniec ery epistolarnej. Być może mamy przed sobą jedną z ostatnich takich książek. Czytajmy ją więc, bo warto.

Kasia Daniluk

Księgarnia Korekty

„Przylepka i Potwór. Nasza historia w listach i wspomnieniach” Susana Osorio-Mrożek, tł. Marta Szafrańska-Brandt i Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie


O książce


Zupełnie nieznane oblicze Sławomira Mrożka! Mistrz absurdu, uznawany za mizantropa i introwertyka, okazuje się prawdziwym romantykiem dzięki wspomnieniom prosto z szuflady (i z serca) jego żony.

„Zaczynało mi się nudzić. Czekałam w recepcji hotelu już od czterdziestu minut, kiedy zobaczyłam, jak wchodzi wysoki, postawny mężczyzna w dżinsach, z miną Gary’ego Coopera wyrażającą pewność siebie i zarazem nieśmiałość. Spojrzałam na niego, on spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się, on się uśmiechnął i w tamtej chwili nie liczyło się nic więcej”.

Tak zaczyna się niezwykle osobista opowieść Susany Mrożek, która poznała pisarza w 1979 roku w Meksyku. On był wdowcem, miał 49 lat i tkwił w długiej burzliwej relacji z mężatką. Susana miała wtedy 27 lat, była po rozwodzie i podjęła decyzję, że nigdy więcej nie wyjdzie za mąż. Została tłumaczką i przewodniczką Sławomira, on był jej przyjacielem, bezwarunkowo szczerym. Zakochali się, rozjechali, pisali do siebie, szukali się, spotykali w Europie, rozstawali, wchodzili w nowe związki, ranili, tęsknili. W 1987 roku oświadczył się jej w Paryżu. Bez namysłu odpowiedziała nie, ale to nie koniec tej historii pokazującej głębokie uczucie łączące dwoje dojrzałych i świadomych siebie ludzi – miłość z jej blaskami i cieniami, która jest w stanie przezwyciężyć mroczne, depresyjne tło, nieobce obojgu.

Wspomnienia Susany Mrożek, przeplatane listami, jakie para pisała do siebie przez lata, oraz nieznanymi rysunkami Mrożka, pokazują pisarza z zupełnie nieznanej strony. Kto by pomyślał, że Sławomir Mrożek, jawiący się powszechnie jako samotnik stroniący od wszelkich egzaltowanych uniesień, ozdabiał swoje liściki do ukochanej serduszkami i zapakowywał je w koperty z Hello Kitty? Jednak ogromna czułość, jaką Susana i Sławomir darzyli się przez lata, nie ma w sobie nic infantylnego. Czy możliwe jest pogodzenie tych wszystkich sprzeczności: depresji, namiętności, osamotnienia, czułości, beztroski i prozy życia w obliczu chorób i upływającego czasu? Mrożkowie znaleźli na to własny, jedyny w swoim rodzaju sposób, a Susana Mrożek nareszcie uchyla rąbka tajemnicy.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.