Jestem właśnie po lekturze książki Agnieszki Lis pt. „Kawiarnia pełna marzeń”. Ahhh, co to była za pozycja! Lektura zawierała dokładnie wszystko to, co uwielbiam w książkach. Doskonały, lekki styl, prosty przekaz, ciekawa historia i miło spędzony czas z dobrą książką.
Bohaterów mamy tutaj sporo. Poznajemy tutaj między innymi małżeństwa: Dagmarę i Grzegorza, Justynę i Cezarego, Melanię i Klemensa czy Barbarę i jej byłego męża Arkadiusza. Każda z tych rodzin jest ze sobą w jakimś stopniu spokrewniona i wie, że mogą na sobie polegać w każdej sytuacji. Dagmara przez wiele lat była pracownikiem korporacji. Gdy została z niej zwolniona, postanawia spełnić swoje marzenie. Otwiera kawiarnię. Nie jest łatwo, bowiem jej teściowa – zaprawiona restauratorka, ma we wszystkim ostatnie słowo. Skutkuje to tym, że mająca się odbyć w lokalu Wigilia stoi pod znakiem zapytania, jednak na szczęście w dalszym ciągu jest możliwa do zrealizowania. Justyna natomiast, z racji włamania a następnie remontu domu, przeprowadza się wraz z nowo narodzoną córeczką Zuzanną do rezydencji swoich teściów. Sytuacja jest o tyle dziwna, że teściowie są po rozwodzie, jednak cały czas się ze sobą przyjaźnią. W końcu, postanawiają z powrotem razem zamieszkać. Remontem domu zaś zajmuje się sąsiad Paweł, który jest bardzo oryginalny. Choć przeklina niczym „szewc”, to potrafi załatwić każdą sprawę. Dla niego nie ma przeszkód i problemów – on po prostu zawsze działa. Wszystko ma być tak, jak on powie.
Jest jeszcze więcej bohaterów, o których nie wspomniałam, ale to dlatego, że nie chcę zdradzać za dużo. Należy jednak zadać sobie następujące pytania : Czy magia świąt potrafi zdziałać cuda? Czy wigilijna tradycja w postaci talerza dla wędrowca znajdzie swoje zastosowanie i w tej rodzinie? Czy faktycznie święta są czasem przebaczenia i nowego początku? Czy podczas tych świąt każdy poczuje się po prostu jak w domu? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie, czytając tę jakże wartościową lekturę.
Autorka przeniosła nas w krainę pełną pachnącej kawy oraz smacznego, francuskiego jedzenia. Przewracając kolejne strony, czytelnikowi cieknie ślinka, bo z chęcią spróbowałby wymienionych smakołyków. Jest to dopiero druga książka autorki, którą miałam okazję przeczytać, jednak już teraz wiem, że z pewnością nie ostatnia. Pisarka ma doskonały, lekki styl i przyjemne pióro. Książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Krótkie rozdziały oraz ciekawa historia sprawiają, że publikację czyta się bardzo szybko i z dużym zainteresowaniem. Ludzkie emocje, które są tutaj ukazane, dopadają nas każdego dnia. Dlatego też, znacznie łatwiej jest nam utożsamić sie z bohaterami. Ich problemy są takie codzienne przy tym jakby bardziej nasze. Jednak najbardziej spodobało mi się to, jak autorka pokazała magię Świąt Bożego Narodzenia. Ukazała jak ważne są wzajemne relacje, przebaczenie, wyciągnięcie pomocnej dłoni oraz docenienie tego, co mamy w życiu i kogo los stawia na naszej drodze. To bardzo ważne cechy, które zwłaszcza teraz, w okresie Bożego Narodzenia ukazują nam swoją magię. Dlatego za tę pozycję dziękuję Autorce z całego serca. Jeśli szukacie ciepłej, pełnej miłości historii ze Świętami Bożego Narodzenia, ta książka będzie dla Was po prostu idealna. Ze swojej strony, mogę powiedzieć, że pozycja na pewno Was rozgrzeje, wywoła pewnie nieraz wilczy apetyt i sprawdzi się idealnie podczas długich, zimowych wieczorów. Polecam Wam bardzo tę pozycję, bo sądzę, że po takie pozycje warto sięgać. Zwłaszcza w okresie świąt. Ja przyznaję najwyższą ocenę i czekam na kolejne, wspaniałe książki pisarki.
Natalia Strągowska
Bibliotekarka Natalka