Kiedy pracowałam na etacie, pisałam codziennie po kilka stron, dzisiaj mogę to robić od rana do wieczora. Zatem mam okresy, kiedy siedzę zamknięta w domu, tworzę i koncentruję się tylko na tym, a potem przez dłuższy czas nie dotykam klawiatury i wówczas spotykam się z Czytelnikami.

Joanna Jax autorka bestsellerowych powieści historycznych w rozmowie z Dorotą Dudą,

Autorzy Książek w Obiektywie.

Czy od dziecka marzyła Pani o tym, aby zostać pisarką?

Miałam różne marzenia. O tym, żeby zostać pisarką, pomyślałam w ósmej klasie. Było to jednak marzenie z gatunku tych „niemożliwych do spełnienia”. Później nie miałam do czynienia z pisaniem, oprócz szkoły. Skończyłam studia techniczne, potem ponad dwadzieścia lat spędziłam w korporacjach.

Wróćmy na chwilę do szkoły czy język polski był Pani ulubionym przedmiotem?

Tak, jednym z ulubionych, bo miałam świetnych nauczycieli. Poza tym czytanie książek było w moim domu czymś naturalnym, więc nie miałam problemów ani z ortografią, ani też z czytaniem lektur.

Powiedziała Pani jednym z ulubionych, zatem jakie były inne?

Geografia. Nawet zdawałam ją na maturze.

Dlaczego wybrała Pani techniczny kierunek studiów?

Zawsze byłam bardzo dobra z przedmiotów humanistycznych, jednak miałam w głowie bezsensowne przekonanie, że jeśli coś łatwo przychodzi, jest niewiele warte. Taki sposób myślenia tkwi we mnie chyba do tej pory, bo nie lubię iść na łatwiznę. Poza tym wszystko jest po coś, nawet jeśli wydaje nam się nieracjonalne. Dzięki takim studiom, nie odlatuje z fabułą w swoich powieściach, działam dość metodycznie i jestem konkretna.

A jak to się stało, że została Pani autorką? Przypadek czy plan?

Nie wydaję mi się, aby można było przypadkowo napisać powieść, która ma prawie osiemset tysięcy znaków. To wymaga pracy, czasu, pewnego przygotowania. Natomiast nie było tak, że po napisaniu i wydaniu pierwszej książki rzuciłam pracę etatową. Piszę zawodowo, że tak powiem, od niespełna dwóch lat, natomiast wcześniej łączyłam pracę z pisaniem.

Jak powstają Pani książki? Czy czeka Pani na wenę twórczą i wtedy pisze?

Ja zawsze mam wenę i mam nadzieję, że tak zostanie. Kiedy pracowałam na etacie, pisałam codziennie po kilka stron, dzisiaj mogę to robić od rana do wieczora. Zatem mam okresy, kiedy siedzę zamknięta w domu, tworzę i koncentruję się tylko na tym, a potem przez dłuższy czas nie dotykam klawiatury. Wiąże się to także z licznymi wyjazdami na spotkania autorskie. W zeszłym roku było ich kilkadziesiąt, więc wówczas także nie piszę, zwłaszcza że prowadząc samochód, nie byłoby to możliwe.

Czy ma Pani jakieś ustalone godziny pracy?

Nie mam. Najczęściej to moje oczy podpowiadają mi, że czas kończyć. Oczywiście jestem normalną kobietą i matką, zatem mam także inne obowiązki, ale nie wyznaczam sobie żadnych godzin.

Jak wygląda miejsce, w którym powstają Pani książki?

Piszę w różnych miejscach. I nie muszę mieć żadnej zewnętrznej otoczki do pisania. Nie mam też żadnych rytuałów związanych z pisaniem, oprócz kawy o poranku, ale to nie ma związku z moim zawodem. Potrafię odizolować się od otoczenia mentalnie, wejść do świata, o którym piszę, i ten zewnętrzny przestaje mieć dla mnie znaczenie.

Pracuje Pani w ciszy, czy raczej przy wtórze muzyki?

Różnie. Przeważnie w ciszy, ale czasami włączam muzykę, najchętniej filmową. Dobrze się komponuje z obrazami, które pojawiają się w mojej głowie. Częściej jednak niczego nie włączam, bo kiedy zbyt mocno wkręcę się w powieść, nie rejestruję dźwięków z zewnątrz.

Jak przygotowuje się Pani do napisania książki czy wcześniej zbiera Pani materiał? Jak? Gdzie?

Nie chciałabym za dużo zdradzać ze swojego warsztatu, ale oczywiście, że muszę zebrać materiały. Kiedy wiem, jakiego tematu będę dotykała, szukam dostępnej literatury, artykułów prasowych, czasami spotkam się z kimś, kto dysponuje potrzebną mi wiedzą. Najczęściej kupuję książki. Zarówno e-booki, jak i papierowe. Tych drugich jest znacznie więcej.

Spotykamy się w momencie kiedy na półki księgarskie trafiła osiemnasta książka Pani autorstwa. Można powiedzieć osiągnęła Pani pełnoletniość jak powstawała Pani pierwsza książka?

Najpierw powstała w głowie. Niemal każde zdanie. A pewnego dnia, gdy przyjaciółka pomogła mi uwierzyć, że potrafię to zrobić, usiadłam i ją napisałam. Fragmenty czytało wówczas kilka osób i ciągle mnie popędzali, bo nie wiedzieli, co dalej. I chyba dzięki temu ją skończyłam. Okazało się przy okazji, że pisanie to bardzo fajna sprawa. Oczywiście, nie dla każdego, ale ja to po prostu lubię robić.

fot. Dorota Duda

Jak długo zajęło Pani napisanie pierwszej książki? Czy kolejne powstawały szybciej czy może wręcz odwrotnie?

Pierwszą książkę pisałam około roku. Następne powstawały szybciej. Kiedyś przeczytałam powieść „Historyk” Elisabeth Kostovej, którą pisała dziesięć lat i stwierdziłam, że coś jest ze mną nie tak. Potem doszłam do wniosku, że nie będę się do nikogo porównywać i oglądać za siebie, bo nie ma to najmniejszego sensu. To moje książki, moje pisanie i moja marka. Stworzyłam siebie jako autorkę powieści od początku, przestałam się bać i zrozumiałam, że i tak nie zadowolę wszystkich, nawet jeśli będę bardzo się starała. Mam już swoje stałe grono Czytelników i oni lubią moje powieści, styl i to, że piszę dużo i szybko. Nie ścigam się z nikim, nie podglądam innych, po prostu robię swoje. Uwielbiam pisać, tworzyć historie wielowątkowe, które po drodze wiążą się ze sobą i tworzą całość powieści. Może dlatego są one takie obszerne. Sześć wątków i sześć tomów, to tak jak sześć zupełnie odrębnych historii.

Joanna Jax prywatnie – jaka jest? Co lubi robić, jakie ma pasje?

Myślę, że prywatnie jestem zupełnie normalna. Mam swoje zalety i wady. Jednak gdy piszę, bywam bardzo wycofana. Zamieniam się w introwertyka. Jeśli chodzi o inne pasje, to kiedyś malowałam na szkle. Niestety, zarzuciłam to zajęcie, bo jest ono bardzo czasochłonne, a mnie teraz pochłania coś innego. Jednak zajmuję się grafiką, montażem filmów i cały czas poszerzam swoje umiejętności w tym kierunku. Może kiedyś wrócę do malowania, ale na razie nie ma na to szans.

Mam kilka słabości, w tym dwie typowo kobiece. Uwielbiam buty i perfumy. Perfumy najczęściej dostaję w prezencie od ludzi, którzy mnie kochają. Patrząc na swoją sporych rozmiarów kolekcję, myślę sobie, że jestem bardzo kochana. Co do butów… są moją nagrodą za każdą napisaną powieść. Najpierw wybieram sobie te, które pragnę mieć, a potem zasiadam do pisania i kupuję dopiero wówczas, gdy skończę książkę. Teraz Czytelnicy będą wiedzieli, dlaczego tak dużo piszę . Po prostu lubię buty.

fot. Dorota Duda

Trzecia słabość to zwiedzanie świata samochodem. Oczywiście za kółkiem. Z jednej strony to mnie relaksuje, z drugiej – w każdym odwiedzanym kraju szukam trudnych tras widokowych. Zawsze miałam lęk przestrzeni, więc kiedy walczę z własną słabością, czuję przypływ adrenaliny. Mam na swoim koncie słynną Trollstigen (Droga Trolli) w Norwegii, kilka szwajcarskich przełęczy, włoskie serpentyny w Alpach i Górę SRD koło Dubrownika w Chorwacji. Oczywiście prowadząc, też tworzę, bo wymyślam kolejne fabuły albo dialogi. Chyba najlepsze zrodziły się w mojej głowie właśnie podczas jazdy samochodem.

Jestem uzależniona od kreacji, bo jeśli skończę powieść, a nigdzie nie wyjeżdżam, od razu biorę się za tworzenie grafik. Od sześciu lat pracuję w Photoshopie, a ten program wciąż ma przede mną jakieś tajemnice. Ja chcę zgłębić ich jak najwięcej, bo w końcu praktyka czyni mistrza. Prace graficzne zastąpiły mi malowanie na szkle. Może kiedyś jeszcze powrócę do tego, bo to bardzo relaksujące zajęcie. Podczas malowania włączałam zawsze jakiś film dokumentalny, bo przecież miałam zajęte jedynie ręce, a nie umysł. Później każda praca kojarzyła mi się z jakimiś konkretnymi informacjami. Ogólnie oglądam bardzo dużo filmów dokumentalnych, tak jak i czytam tego typu książki.

Co by Pani powiedziała młodym ludziom, kto może zostać pisarzem? Czy potrzebne są jakieś szczególne cechy? Jak zostać pisarzem i czy warto zostać pisarzem?

Przede wszystkim należy mieć chęci i pamiętać o kilku sprawach. Pisarz to najbardziej samotny zawód świata. Autor jest zdany tylko na siebie i odpowiada za to, co napisał. Poza tym największym błędem młodych adeptów sztuki pisarskiej jest brak pokory. Prawda jest jednak taka, że nigdy nie jesteśmy tak dobrzy, żebyśmy nie mogli być lepsi.

Czy na pisaniu książek można zarobić – czy to jest zawód, który daje godziwe warunki życia?

To trudne pytanie, bo niewielu autorów jest w stanie utrzymać się w Polsce z pisania książek. Na pewno nie jest to łatwy kawałek chleba. Jednak z tym zawodem, jest jak z każdym, który lubimy wykonywać. Jak to powiedział Konfucjusz: „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”. Jeśli ktoś kocha pisać, a inni kochają czytać, co stworzył, nie ma piękniejszej nagrody, nawet jeśli tak trudno w tym fachu zostać bogaczem.

Dziękuję za rozmowę.